Strona:Roald Amundsen - Życie Eskimosów.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

gu, tańcząc na grzbiecie fal. Witani są przez kobiety, które wciągają łodzie na brzeg.
Później ukazują się ci, co holują foki. Ci muszą wjeżdżać ostrożniej. Najpierw odczepiają od kajaku upolowane zwierzęta i starają się przedewszystkiem o to, aby żony wciągnęły je na brzeg. Później lądują sami. Podobnie jak ci, co poprzednio przybyli, myślą tylko o sobie i o swych narzędziach, które muszą być złożone na właściwe miejsce. Na swą zdobycz nie rzucą już nawet spojrzenia, pozostawiając całą dalszą pracę wyłącznie kobietom.
Często bardzo polowanie na foki przedstawia dużo większe niebezpieczeństwo niż to, które tu opisałem. Można sobie wyobrazić, że będąc tak zamkniętym w kajaku, nie ma się swobody ruchów, to też niepodobna rzucić się szybko naprzód, albo w bok. Jeśli np. foka napadnie nagle z boku, wtedy trzeba mieć ogromnie dużo zręczności i przytomności umysłu, aby uniknąć jej uderzenia, albo tak szybko się obrócić, aby udaremnić cios śmiertelny, nim wściekłe zwierzę rozbije kajak na kawałki. Niemniej groźna bywa sytuacja, gdy zwierzę atakuje od dołu, albo nagle ukaże się tuż przy kajaku, gdyż porusza się ono błyskawicznie szybko, jest bardzo odważne i silne. Gdy rzuci się na kajak, ten zacznie tonąć, pozostaje już mała nadzieja ratunku. Często chwyta wtedy człowieka, zanurzonego w wodzie, albo rzuca się na tonący kajak i wygryza dziury w jego dnie. Wówczas konieczne jest niesłychane panowanie nad sobą i zachowanie zimnej krwi, aby z niesłychaną szybkością móc się wyprostować i walkę ze zwierzęciem podjąć na nowo. Pomimo to zdarza się, iż foka staje się zdobyczą nawet takiego łowcy, którego kajak wywrócił się podczas walki.