raz po zabiciu reniferów, przynosi się do domu ich skóry, udźce, łopatki, ozory i żyły. Te ostatnie zwłaszcza bardzo starannie się przechowuje. Żyły z karku zwierzęcia są najdelikatniejsze i służą za nici. Inne używane są, jako nici grube, a grubością swoją przypominają szpagat. Jak tylko myśliwy wraca ze swą zdobyczą do domu, natychmiast żona jego rozwiesza żyły, aby wyschły. Mięso pochłaniają odrazu, a na deser zjadają szpik i kości. Trzeba się bardzo strzec, aby do rozłupywania tych kości używać narzędzi nie żelaznych, lecz kościanych, gdyż użycie narzędzi żelaznych mogłoby przynieść myśliwym niepowodzenie w łowach. Pozostałe kości zakopuje się starannie do ziemi, aby ich psy nie wygrzebały, bowiem gdyby to się stało, myśliwy do końca roku nie zabiłby już ani jednego zwierzęcia. To samo odnosi się do ości rybich w czasie wielkich połowów. Naturalnie każdy rozumie, jak biedne psy źle na tem wychodzą.
Po skończonem jedzeniu, cisza zalega we wszystkich namiotach. Psy wygrzewają się na słońcu, pełne zadowolenia pomimo pustych żołądków. W namiotach słychać wybuchy wesołego śmiechu i głośnych żartów. Kajaki na brzegu umieszczone są wysoko w obawie przed psami. Powoli jeden namiot zamyka się po drugim. Nedżili śpi i niczem nie bywa zamącony głęboki spokój nocy letniej. Czasem tylko tu i owdzie odezwie się sowa, która nigdy nie wypoczywa.
Strona:Roald Amundsen - Życie Eskimosów.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.