Strona:Roald Amundsen - Życie Eskimosów.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

licach kończą się równie nagle i niespodziewanie, jak się zaczynają. Gdy Eskimos budzi się nazajutrz, wkoło panuje wielka cisza dnia zimowego. Morze pokryło się powłoką lodową i potworzyły się góry śniegowe, które w wielu miejscach dosięgają wysokości kilku metrów. Teraz niema już powodu, dla którego należałoby zwlekać z budowaniem domów — przeciwnie, należy śpieszyć się, gdyż Eskimosi strasznie wymarzli tej nocy. Wkrótce wszyscy wychodzą z namiotów i pilnie szukają miejsca ciepłego, zacisznego, osłoniętego od wiatru i niezbyt oddalonego od wody, aby mieszkańcy nie potrzebowali jej szukać daleko.
Chcąc mieć pojęcie, jak zbudowana powinna być wzorowa chata, musimy odwiedzić Atikleurę, który jest mistrzem w budowaniu „iglu“. Stoi on właśnie u stóp góry i daje znaki Nalungji, że znalazł odpowiednie miejsce i że trzeba mu przynieść łopatę. Z wyboru tego miejsca widać, że Atikleura jest człowiekiem praktycznym, a przytem niepozbawionym zmysłu piękna. Miejsce to jest dobrze osłonięte od północy, wschodu i zachodu, zwłaszcza zaś wzgórza, leżące styłu chronią je dobrze od wiatru północnego. Nic nie zasłania widoku od strony południowej, tak że Atikleura będzie miał dużo słońca w swojej chacie. W pobliżu jest małe jeziorko, które dostarczy rodzinie doskonałej wody. Nalungja przyniosła łopatę. Zrobiona jest z deski drewnianej, którą otrzymał Atikleura od mieszkańców południowych drogą wymiany. W Nedżili niema wcale drzewa, w okolicach tych nie można znaleźć na falach morskich szczątków tego cennego materjału. Łopata zrobiona jest bardzo praktycznie, aby była mocniejsza, obito ją pod spodem kośćmi renifera.
Przedewszystkiem Atikleura odgarnia łopatą gór-