Strona:Roald Amundsen - Życie Eskimosów.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

musi ona przedewszystkiem rozbić śnieg na pył, bo wtedy tylko jest on zdolny do zapełnienia szczelin. Tym śniegiem obsypuje się bloki śniegowe, gdy są już ułożone, tak więc nawet najdrobniejsze szczelinki są nim utkane. Ściany wznoszą się szybko. Atikleura wygląda tak, jakby wpadł w skrzynię z mąką, cały okryty jest śniegiem. Jego ubranie, włosy, broda białe są jak kreda. Długie rękawicę chronią go od tego, aby śnieg nie dostał się do rękawów anoraka.
Zrobienie dachu przedstawia ogromne trudności dla niewtajemniczonego w tę sztukę. Ile bloków lodowych spadło mi na głowę, gdy próbowałem tej pracy. Ściany muszą zbliżać się coraz bardziej ku sobie, im bliżej są dachu i patrzący z zewnątrz ma wrażenie, że ostatni blok poziomo wisi w powietrzu, nie mając żadnego oparcia. Ten ostatni blok, który leży na szczycie jest zwykle trójkątny. Musi być poprostu wyrzucony z otworu, który ma wypełnić, aby mógł z zewnątrz go pokryć. Zdaje się, że jest to zadanie niewykonalne, ale niema rzeczy niewykonalnych dla Eskimosa. Jedną ręka trzyma blok nad otworem, a drugą ręką wycina go w kształcie klina. Gdy go spuści, pasuje do otworu jak ulany.
Tymczasem Nalungja przy pomocy Errery obsypała chatę z zewnątrz drobnym śniegiem, tak iż cała chata wygląda z zewnątrz jak kupa śniegu. Ładne linje bloków zatarły się, przysypane śniegiem. Ale szczeliny chaty są już wypełnione, gdyż śnieg wciska się wszędzie, w najmniejszą nawet szczelinkę. Budowniczego jeszcze nie widać. Zamknięty jest wewnątrz chaty i dalej gorliwie pracuje. Wreszcie ukazuje się w ścianie śniegowej długi nóż, który