Strona:Roald Amundsen - Życie Eskimosów.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

jeżeli szczęśliwy łowca sam nie mógł sobie dać rady. Nożem robi on niewielki otwór w brzuchu zwierzęcia i wyjmuje wątrobę i nerki. Obecni z największem zadowoleniem spożywają te przysmaki, zagryzając słoniną. W dniu tak mroźnym, jak ten, w którym odbywa się polowanie, wystarczy włożyć w otwartą ranę lód, zmieszany ze śniegiem, aby zatamować krew. Jest to najlepszy sposób zatkania rany. Na wiosnę, gdy temperatura jest wyższa, ranę zatykają dwoma kawałkami rogu renifera. Po spożyciu smacznego jadła, Eskimosi zaprzęgają psy do sanek zapomocą rzemieni i ze zdobyczą swoją zabierają się do powrotu.
W drodze powrotnej spotykają na wzgórzu lodowem białego niedźwiedzia. Wiatr dmie w kierunku przeciwnym i dlatego psy nie wyczuły zbliżania się zwierzęcia, tak iż ukazał się Eskimosom niespodziewanie. Wszystkie psy rzucają się teraz na niedźwiedzia i rozpoczyna się walka. Niedźwiedź staje na dwóch łapach, to znów opuszcza się na cztery. Wali naokoło siebie i klapie zębami, ale psy są zbyt ruchliwe, to też rzadko kiedy uda mu się trafić w którego z nich. Spełniają one dobrze swój obowiązek i zatrzymują zwierzę, dopóki nie nadbiegną Eskimosi uzbrojeni w dzidy. Teraz walka zmienia swój charakter. Trzeba wielkiej odwagi, aby zbliżyć się do zwierzęcia, a z licznych blizn na twarzach Eskimosów widać, że w walkach takich często bywają ranni. Umiktuali zadaje wreszcie zwierzęciu cios śmiertelny i powala je na ziemię. Mięso dzielą łowcy między siebie, ale futro staje się wyłączną własnością Umiktuali.
Po powrocie do domu, Eskimosi zdobycz swą oddają kobietom. Foka nie jest duża, zabierają ją więc do namiotu i tu obciągają ze skóry. Nujakka jest ko-