bietą dzielną, to też szybko i sprawnie potrafi fokę ze skóry obciągnąć i rozebrać ją na części. Słoninę i mięso rozdziela równo między wszystkich. Nie wyrzuca absolutnie nic. Skórę i wnętrzności dostaje ten, kto zwierzę powalił. Jelita stanowią największy przysmak dla Eskimosów, wypróżniają je, poczem wstawiają do garnka, aby się ogrzały. O właściwem gotowaniu niema mowy. Jest to czas wypoczynku w domu, Kachkochnelli leży na tapczanie, wyciąga się wygodnie, podśpiewując i gwarząc. Lubi tak wypoczywać po wyczerpującem polowaniu na zimnie, podczas wichury.
Nujakke pilnuje strawy, grzejącej się w garnku, a Kallo i mały Nulieu tulą się do matki, patrząc jej błagalnie w oczy.
Ognia się nie oszczędza, gdyż w domu jest dużo tłuszczu. Blask ognia pada na kilka twarzy, które łakomie zaglądają do środka, ale Nujakke jest rozsądną gospodynią domu; wie, że gdyby obdzielić chciała wszystkich, którzy łakną kęska mięsa lub słoniny, nicby jej nie pozostało, udaje więc, że ludzi tych wcale nie dostrzega. Dla Kalla i Nulieu musi jednak ukrajać kawałek jelit.
Foki, które ukazują się w miejscach połowu szczepu Nedżili, należą do gatunku „snadd“, czyli małych fok. Są one bardzo tłuste i mięso ich jest delikatne. Duże foki nie zjawiają się z tego powodu, że woda w tych okolicach jest bardzo płytka. Za to w Ogluli zwierząt tych jest bardzo wiele. Podziw budzić musi fakt, że olbrzymie i silne te foki chwytane są w ten sam sposób co i małe „snadd“. Trudno wprost uwierzyć, że człowiek może na rzemieniu utrzymać taką
Strona:Roald Amundsen - Życie Eskimosów.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.