Strona:Robert Browning - Na balkonie.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

PIERWSZY KUPIEC. Tu coś więcej stoi.
„Często po nocy budzi się z przestrachu,
Aby nie zostać biednym“... To jest twoje
Niedomaganie... Dwieście koron?

(MĘŻCZYZNA liczy pieniądze i odchodzi.)

DRUGI KUPIEC. Handel!
Zdaje się niemal, że niema w was duszy —
Chyba jedynie na wiarę parafii.
Handel! hej, handel!... Czy wolicie umrzeć?
Żyła tu przedtem kobieta, nie chciała
Iść z nami w targi i zmarła — w czerwonych
Spoczywa kwiatach, ze świeczkami wokół,
Powtykanemi w butelki.

KOBIETA. A jaką
Dacie też cenę za moją?

PIERWSZY KUPIEC. Ej, piękna,
Wdzięczna i młoda — sądzę, że nie dużą.

(Czyta w pergaminie.)

Listy miłosne chowa w małym dzbanku,
W górze, na murku, pomiędzy klepsydrą
A garnkiem pieprzu.

KOBIETA. Przeklęty pergamin!

PIERWSZY KUPIEC czyta. Chowa je pilnie przed oczyma męża,
Który pojechał zakupywać konie