Żadnem krzesiwem, tak, jak teraz moje
Leży przed tobą serce? Jest-li zimny,
Żar twój pochłonie jego chłody.
KONSTANCYA. Powiedz
Jak wypróbować?
NORBERT. W mojem życiu — pytasz?
KONSTANCYA. Prędko, Norbercie, — jak to czynić? Powiedz.
NORBERT. Łatwo powiedzieć. Materyą jest dla mnie
Życie, na której próbujemy duszę,
Aby pokazać, że się jest mężczyzną.
Wszystko do celu swojego nagina,
Kto ma przed sobą cel. Rzucając lancę
Lub też gromadząc kamienie, próbujesz
Siły, tak ja też chcę pokazać wszystką
Tęgość mej duszy, byś ją uwieńczyła
Jako swą własność i by życie nasze
Miało swe prawo...
KONSTANCYA. Gdybyś umiał pisać
Książki lub tworzyć malowidła! W biedzie
Tworzy poeta czy malarz i patrzy
Z wielką litością na bogaczy!
NORBERT. Kocha
Obraz czy księgę, nie kocha kobiety!
Wierzaj, najlepiej tak, jak jest — że myśmy
Strona:Robert Browning - Na balkonie.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.