Strona:Robert Browning - Na balkonie.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

Nazbyt przesadzać. Czekam twojej łaski...
Gdzież ma nagroda, królowo?

KRÓLOWA. Norbercie!
To dziewczę dzikie — ledwie je poznaję,
Widząc ten wybuch szału, tę wrażliwość
I te przeskoki, słysząc te dziwaczne
Słowa — nie mądre jest i zbyt zuchwałe —
Chociaż to wszystko dziwnie odpowiada
Dziwom tej nocy — lecz ma słuszność... Teraz
I ja przemówię, w rzeczywistość zmienię
To, co mi snem się wydało. Norbercie,
Ta cześć i miłość dla mnie, którąś wyznał,
Nowego we mnie nie wzbudza uczucia,
Potwierdza tylko dawne moje żary!
Mówię: kochałam cię od pierwszej chwili —
I, rzecz to dziwna, silniejszą się czuję,
Rzekłszy to wszystko. Podporą dla mojej
Jest twa odwaga: Dobrześ to uczynił,
Żeś mi powiedział to dzisiejszej nocy,
Wieńczącej trud twój dwunastomiesięczny:
Lecz mnie nie trzeba było aż tak długo
Czekać, by poznać twą duszę. O, wierzaj,
Od pierwszej chwili jasnem było dla mnie
Źródło twojego zapału, nim jeszcze
Prawdę mi twoje objawiły słowa!
Dziwne to wszystko, lecz szczęście się kończy
Miłością twoją, która się spotyka