Ta strona została uwierzytelniona.
SZEMUS. I kurę Maiwę.
MAIRE. Zanim powróciłeś,
Straszne hałasy wyprawiała w kojcu.
Cóż tak łopoce w okno?
TEIG. Dwa puszczyki
Mignęły w oknie i biją skrzydłami,
Odkąd pies wyje.
SZEMUS. Cicho! cicho! cicho!
(Nakłada strzałę na łuk i podchodzi ku drzwiom. Naraz słychać odgłos
muzyki.)
muzyki.)
Już ich tu niema. Jakiś pan czy pani
Z harfą i bębnem błąka się po lesie,
Teig, rzuć wilka — tam, na górną półkę,
Potem drzwi zamknij.
(TEIG idzie z wilkiem do śpiżarni, wraca i zamyka drzwi za sobą.)
Siądź teraz na ławce,
I głośno z twarzą narzekaj pobladłą,
I głowę trzymaj zwisłą na kolanach.
(Otwiera drzwi od dworu.)
Witajcie, państwo, w moich progach: ongi
Niejedna ludzka deptała je stopa —
Dziś chyba ślimak, lub ptactwo tu wchodzi,
I nasze, z głodu trzęsące się nogi.
(Wchodzą: KSIĘŻNICZKA KASIA, ALEEL z prostokątną harfą w ręku, OONA, i grupka fantastycznie ubranych grajków.)