Ta strona została uwierzytelniona.
Siedział sam Puka, wił lub ziemnik jaki
I ręce sobie zacierał nad ogniem.
(Dzwoni inną monetą po stole. Szmer kroków za drzwiami.)
MAIRE. Kto tam odgadnie, coś za zło wprowadził
W nasz dom, Szemusie. Strach mnie dziwów leśnych.
(Ktoś puka do drzwi.)
Nie trza otwierać.
SZEMUS. Ano dwie korony
I tych dwadzieścia pensów to za mało,
By zapchać dziurę, w której głód się szasta.
(Ołtarzyk spada na ziemię.)
MAIRE. Patrz!
SZEMUS kopnięciem rozbija ołtarzyk na kawałki.
Matka Boska zdrzemnęła się trochę,
A jej domostwo rozbite na trzaski.
MAIRE. Zlituj się, Maryo! Matko Boża!
(SZEMUS otwiera drzwi, w których staje DWÓCH KUPCÓW. Maja złote obrączki na czołach, na plecach wory.)
PIERWSZY KUPIEC. Macie
Jakową strawę?
SZEMUS. Dla tych, którzy dobrze
Mogą zapłacić.