Strona:Robert Louis Stevenson - Człowiek o dwu twarzach.djvu/120

Ta strona została przepisana.

poczucie sumienia.Wszak to Hyde i jedynie Hyde stał się winny tych wszystkich postępków. Jekyll nie miał z tem nic wspólnego, nie stawał się wcale gorszy, obudził się znowu z wszystkiemi swemi zaletami, pozornie nienaruszony. Zazwyczaj starał się nawet tam, gdzie to było możebne, naprawić zło, popełnione przez Hydego. I tym sposobem sumienie jego z czasem całkiem zasnęło.
Nie mam zamiaru wchodzić tu w poszczególne podłości, których byłem świadkiem, gdyż i teraz nie mogę przyznać, że to ja je popełniłem. Pragnę natomiast opisać znaki ostrzegawcze, któremi kara moja stopniowe swoje zbliżanie się zapowiadała. Najpierw zdarzył się drobny wypadek, który żadnych nie pociągnął za sobą skutków, i o którym też przeto tylko krótko chcę wspomnieć. Dzikie zachowanie się moje wobec dziecka, wywołało zgorszenie u jakiegoś przechodnia, w którym niedawno poznałem kuzyna twego, Enfielda. Lekarz i członkowie rodziny dziewczęcia zjawili się po pewnym czasie, tak, że przez parę chwil bałem się wtedy o moje życie. Chcąc uspokoić ich słuszne oburzenie, Edward Hyde musiał ich zaprowadzić do owej bramy i wręczyć im czek, wystawiony przez Henryego Jekylla. Dla zapobieżenia zaś na przyszłość podobnym niebezpieczeństwom, otworzyłem w innym banku konto na nazwisko Edwarda Hydego. Wyposa-