Strona:Robert Louis Stevenson - Człowiek o dwu twarzach.djvu/123

Ta strona została przepisana.

po drodze, który usunął mi się z miejsca, pełen zdumienia, że Hyde o tej porze i w tak dziwacznem ubraniu zjawił się w moim domu. W dziesięć minut późnej, Dr. Jekyll odzyskał swoją własną postać, i zasiadł zamyślony do śniadania.
Że nie miałem szczególnego apetytu, to było naturalne. To niepojęte wydarzenie, które obaliło wszystkie moje dotychczasowe doświadczenia, było dla mnie jak ów palec na ścianie pałacu babylońskiego. Poważniej, niż kiedykolwiwek przedtem, zastanawiałem się znowu nad możliwościami mojej dwoistej egzystencji. Jedna część mojej natury, którą byłem w stanie inkarnować, ostatniemi czasy wystąpiła silnie naprzód. Od niedawna miałem wrażenie, że postać Hydego urosła, że w jego postaci krew moja płynie ogniściej i poczęło się we mnie budzić przeczucie niebezpieczeństwa. O ileby to miało stopniowo się tak dalej rozwijać, równowaga mojej natury mogłaby doznać stałego zachwiania. Mógłbym stracić moc dowolnego przeistaczania się, a wtedy charakter Hydego stałby się nieodwołalnie moim. Już dotąd preparat nie zawsze działał równomiernie. Raz jeden na samym początku moich eksperymentów, spalił zupełnie na panewce. Odtąd byłem kilkakrotnie zmuszony wziąść podwójną dawkę, a raz jeden, mimo niebezpieczeństwa śmierci, nawet potrójną. Te rzad-