Strona:Robert Louis Stevenson - Człowiek o dwu twarzach.djvu/51

Ta strona została przepisana.

zupełnie bezpieczny. Uważaj dobrze co ci powiadam: nigdy o nim już nie usłyszy się.
Adwokat słuchał niechętnie, zirytowany ton przyjaciela nie podobał mu się.
— Zdajesz mi się sprawy tej być bardzo pewny? — rzekł — i w twoim interesie mam nadzieję, że będziesz miał słuszność. Gdyby bowiem przyszło do rozprawy, mogłoby i twoje nazwisko być wciągnięte.
— Jestem zupełnie o to spokojny — odparł Jekyll, gdyż mam powody, dla których wolno mi być spokojnym. Ale tych powodów nikomu wyjawić nie mogę. Natomiast pragnąłbym twej porady w innej kwestji. Otrzymałem bowiem od niego list i nie wiem, czy mam go przesłać policji. Chętniebym go więc tobie oddał, bo wiem, że ty na pewno wynajdziesz najlepsze rozwiązanie. Mam pod tym względem do ciebie ślepe zaufanie.
— Obawiasz się, że ten list mógłby przyczynić się do wytropienia zbrodniarza? — zapytał adwokat.
— Nie — odrzekł Jekyll. — Powiadam ci, że jest mi zupełnie obojętne, co się z Hydem stanie. Dla mnie on już nie istnieje. Myślę tylko o swojej własnej osobie, która przez tę wstrętną historję łatwo może być skompromitowana.
Utterson zamyślił się przez dłuższy czas. Egoizm