Strona:Robert Louis Stevenson - Człowiek o dwu twarzach.djvu/84

Ta strona została przepisana.

określić: na widok tego Hydego dreszcz przeszywał człowieka do szpiku.
— Muszę przyznać, że i ja doznałem podobnego uczucia — rzekł Utterson.
Gdy więc ta zamaskowana postać odskoczyła od epruwetek z chemikaljami zupełnie jak małpa i czmychnęła do gabinetu doktora Jekylla, przeszył mnie takisam dreszcz. Zdaję sobie doskonale sprawę, że każde twierdzenie ludzkie nie może być całkowicie pewne, wiem to zresztą także z książek, które czytałem, ale mimoto uczucie pozostaje uczuciem i dlatego mógłbym przysiąc na pismo święte, że był to — Hyde.
— Tak, tak, — odparł mecenas, — i moje obawy obracają się naokoło tego samego przypuszczenia. Od samego początku uważałem tę dziwną przyjaźń doktora z tym Hydem za coś niedobrego i przeczuwałem, że się źle skończy. Muszę ci przeto przyznać rację, Poole. I dlatego zaczynam wierzyć, że biedny pan twój został zamordowany i, że morderca dla niezrozumiałych celów został w pokoju swej ofiary. Musimy więc zabrać się do dzieła, by nareszcie sprawę wyświetlić. Wezwij jeszcze kogoś do pomocy!
Poole wrócił wnet z portjerem Bradshawem.
— Zbierz pan całą swoją odwagę — rzekł doń Utterson — wiem że ta niepewność i was wszystkich tutaj przygniata, ale właśnie dlatego mamy zamiar położyć