Strona:Robert Louis Stevenson - Człowiek o dwu twarzach.djvu/93

Ta strona została przepisana.

musi więc jeszcze żyć, gdyż to wprost niemożliwe, by go w tak krótkim czasie mógł ktoś ztąd wynieść. Więc chyba tylko — sam uciekł?! Ale jeśli tak, dlaczego uciekł? I w jaki sposób mógł uciec? Tu już naprawdę rozum staje. Bo skoro doktór żyje, czemże się da wytłumaczyć samobójstwo Hydego? Mam przeczucie, że my tu teraz pana twego wciągamy w jakąś potworną katastrofę. Należy być przeto ostrożnym.
— A dlaczego pan mecenas nie czyta tej kartki? — zapytał Poole.
— Bo lęk niewymowny wstrzymuje mnie od tego — odrzekł adwokat poważnie. — Daj Boże, by nie był uzasadniony — dodał po chwili i począł czytać kartkę, zbliżywszy ją do ócz.
„Mój kochany Uttersonie! W chwili, gdy ta kartka dostanie się w twoje ręce, ja zniknąłem już z tego świata wśród okoliczności, których z góry przewidzieć nie mogłem. Uczucie i całe straszliwe moje położenie powiadają mi, że mój koniec jest pewny i bliski. Gdy nastąpi, przeczytaj najpierw relację, którą Lanyon miał ci, jak mi to powiedział, przesłać, a skoro będziesz jeszcze miał ochotę dowiedzieć się więcej, wtedy poświęć kilka chwil tym tu zeznaniom twego niegodnego i nieszczęśliwego przyjaciela — Henry Jekyll“.