Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/144

Ta strona została przepisana.

— Panowie, — rzekł swym cienkim, szepleniącym głosem — najwyższa łaska Boska czuwa nad tym krajem, nad waszym krajem. Takiego monarchę Bóg wybranym swoim tylko zesłać może. Niema na świecie drugiego takiego człowieka. Widziałem panów szlachetnych, wspaniałych, ale sumieniem świadczę, takiego, jak wasz książę, nie widziałem. Stary jestem, dużo rzeczy przeżyłem na świecie, złych i dobrych... dużo widziałem... dużo... pamiętam straszny rok głodu, okropny rok... ale szlachetniejszego pana nie widziałem!
— My wiemy o tem dobrze — odparł oberżysta. — O, wiemy o tem wszyscy w Grunewaldzie! I tylko chcielibyśmy częściej Waszą Książęcą Mość widzieć!
— Najlepszy z panów... — żałośnie przemówił stajenny, ale łkania głos mu złamały.
Wszyscy z podziwem zwrócili na niego uwagę: zrozumiano, iż musi mieć głębszą przyczynę podobnego wzruszenia. Lecz książę był zmieszany; tak wymowna wdzięczność obudziła w nim wyrzuty sumienia.
Teraz z kolei rejent uznał za stosowne wyrazić swe zdumienie i uznanie.
— Nie wiem, co w przyszłości jeszcze gotuje Opatrzność Waszej Książęcej Mości, — rzekł z głębokim ukłonem — lecz nie wątpię, że dzień dzisiejszy zaliczonym będzie do najpiękniejszych w rocznikach twego panowania. Żaden okrzyk zwycięskiej armii nie może być wymowniejszym od szczerego wzruszenia na twarzach uczciwych ludzi.
Powiedziawszy to, skłonił się powtórnie, cofnął, odwrócił i zażył tabaki z wyrazem człowieka, który znalazł piękną sposobność i nie omieszkał z niej skorzystać.
— Tak, młody panie, — odezwał się nakoniec Kilian — wybacz mi, że cię w mej prostocie panem tylko nazywam; nie wątpię teraz, żeś w swojem życiu spełnił wiele dobrych uczynków, ale napewno nigdy lepszego i szlachetniejszego... Niech cię Bóg błogosławi! Wiele szczęścia może dać ci w życiu kraj twój i wysokie stanowisko, które ci w nim