Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/155

Ta strona została przepisana.

nie mogłem się doczekać chwili zobaczenia z tobą, gdyż wczoraj po południu przycementowałem ostatni kamień trwałych fundamentów gmachu mojej przyszłości. Okręt stoi w porcie, żagle rozpięte, — mówiąc językiem poezyi — czeka tylko na hasło, na wystrzał armatni. Jedno skinienie jeszcze i skończę nakoniec z tą nudną egzystencyą podrzędnego fac-totum księżny Ratafii. Tak. Stało się. Mam rozkaz, własną ręką Ratafii napisany rozkaz, który noszę na sercu! Dziś o północy piękny Książę Piórko będzie pochwycony w swem miękkiem łóżeczku, porwany, uwieziony, ukryty bez śladu. A jutro może sobie cieszyć się od rana romantycznym widokiem z okien Felsenburga. Wspaniałe położenie i niezwykłe, jakby stworzone dla niego. Dobranoc, Książę Piórko, śpij spokojnie! A tymczasem wypowiadamy tu wojnę, i trzymam w garści moją piękną panią: dotychczas byłem niezbędny, teraz staję się panem.
Zaśmiał się i odrzucił głowę ruchem dumnym.
— Dawno czekałem na to — ciącnął dalej z widocznem podraźnieniem; — dawno dźwigam na barkach tę intrygę, jak Samson wrota Gazy... Teraz niech wszystko runie!..
Hrabina podniosła się żywo; lekka bladość okryta jej oliwkowe policzki.
— To nie prawda! — zawołała.
Gondremark z zadowoleniem zatarł ręce.
— Nie prawda? — rzekł. — Nie wierzysz?.. A jednak to mi się udało!
— Nigdy w życiu nie uwierzę — powtórzyła hrabina. — Rozkaz? Jej własną ręką?.. Nie, daruj, Henryku, to nieprawdopodobne. Nie mogę ci wierzyć!
— Przysięgam ci! — zawołał.
— Bah, twoje przysięgi!.. Albo moje! cha, cha, cha!.. Na cóż mi przysięgasz? Na wino, śpiew, czy miłość? Wybornyś, Henryku! cha, cha, cha! Chcesz przekonać mię przysięgą!