Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/161

Ta strona została przepisana.

rzecz ułożyć. A jakże zrobiłabym to bez jej rozkazu? Przecież nie śmiałabym odezwać się z podobną rzeczą. A muszę mieć z jego strony posłuszeństwo ślepe, bo np. jakże mogę przewidzieć dokładnie godzinę? Może ta katastrofa wypaść o północy, ale może tak samo zdarzyć się o zmroku... Rzecz przypadku. Aby działać, muszę mieć swobodę działania, muszę mieć cugle w ręku. A teraz uciekam... Uściskaj swego giermka!
I z uśmiechem otworzyła mu ramiona.
Gondremark objął ją silnemi dłońmi.
— Każdy ma swego bzika — rzekł po długim uścisku; — zdaje się, że mój jeszcze nie najgorszy. Idź... Powierzyłem bombę dzieciakowi.


ROZDZIAŁ XII.
Rola hrabiny Rosen. Akt drugi. Książę uwiadomiony.

Pierwszą myślą pani Rosen po opuszczeniu willi Gondremarka było wrócić do siebie dla uzupełnienia i przeglądu swej toalety. Cokolwiekby zajść mogło, miała silne postanowienie złożenia dziś wizyty Serafinie, i nic dziwnego, że wobec kobiety, którą uważała za swoją rywalkę, pragnęła stanąć w pełnem uzbrojeniu i nie okazać się pod żadnym względem słabszą lub niższą.
Była to zresztą dla niej kwestya kilku minut, gdyż sprawy toaletowe pani Rosen rozstrzygała rzutem oka. Nie należała ona do tych kobiet, które wahają się godzinami wśród stosu gałganków, ażeby w rezultacie wyglądać możliwie, lub karykaturalnie. Dla niej wystarczało jedno spojrzenie w lustro, zręcznie dodana kokarda, drobny, artystyczny nieład w uczesaniu, trafnie umieszczona róża herbaciana wśród koronek stanika...