— Rzecz bardzo prosta — odparł oficer spokojnie: — żołd mój podwyższono.
— Rozumiem, i nie śmiałbym krytykować przyczyny tak racyonalnej ze strony cudzoziemca. Ale otóż i powóz.
Istotnie w pobliżu na przecięciu dwóch głównych alei parku widać było powóz, zaprzężony w cztery konie i zaopatrzony w latarnie. Nieco dalej pod drzewami rysowały się zbrojne postacie ułanów.
Pożegnawszy księcia, pani Rosen pośpieszyła odszukać pułkownika Gordona. Była w tym stopniu przejęta swą rolą, iż jej nie wystarczało osobiste układanie szczegółów i przygotowań do mającego nastąpić wypadku, lecz pragnęła towarzyszyć wybranemu oficerowi na oznaczone miejsce, ażeby być naocznym świadkiem całej sprawy.
Pułkownik podał jej ramię, i szli oboje wśród ciemności krokiem pewnym i spokojnym, prowadząc ożywioną, i wesołą rozmowę. Hrabina odzyskała już całą swobodę, czuła się upojoną wrażeniami miezwykłemi, waźnością swojej roli, własną egzaltacyą; usta jej nie zamykały się prawie, oczy błyszczały, nerwowe rumieńce ożywiały twarz zwykle bladą. Czuła swą wyższość, czuła swą potęgę, — nie wątpiła, iż chwila jeszcze, a pułkownik Gordon znalazłby się u nóg jej, pokonany siłą uczucia. Nie pożądała tego i pogardziłaby podobną myślą, gdyby stała się pragnieniem, lecz jako przekonanie była jej przyjemną.
W pobliżu Merkurego, za krzewami, ukryta piękna pani z zajęciem i życzliwem współczuciem śledziła szczegóły aresztowania Ottona, wysłuchała jego rozmowy z Gordonem, która ucichła wreszcie w oddaleniu, a wkrótce potem turkot