Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/181

Ta strona została przepisana.

Podniosła się i złożyła przed księżną ukłon głęboki.
— Wasza Książęca Mość! — zaczęła znowu innym już tonem, rozkładając wachlarz. — Wasza Książęca Mość zechce pozwolić, iż ją znieważę przez to, co uczynię teraz, zdradzając człowieka, który jest moim kochankiem. Masz władzę, możesz mścić się, zgubić mię i zburzyć całą mą przyszłość, — nie waham się jednak... A, cóż to za prawdziwie francuska komedya!.. oszukuję, oszukujesz, oszukuje, oszukujemy i t. d. bez końca. Lecz zaczynam swoją rolę. Oto list, Mościa Księżno. Bez listu nie obejdzie się żadna komedya. A ten — racz spojrzeć: autentyczny i nietknięty; pieczątka nienaruszona, adres ręką znaną. Oddaję ci go takim, jakim go znalazłam dzisiaj rano przy łóżku. Nie przeczytałam go sama, bo nie miałam humoru, a przytem nazbyt często spotyka mię ta przyjemność. Przez miłość samej siebie, w imię miłości najszlachetniejszego z książąt, o pani, wzywam cię i proszę, przez myśl o bezpieczeństwie tego kraju, które ciąży na twem sumieniu — otwórz ten list i czytaj!
— Czy chcesz, pani, powiedzieć przez to, że ten list mnie dotyczę pod jakimkolwiek względem? — spytała Serafina.
— Nie czytałam go, pani; wszak widzisz pieczątkę? Ale należy do mnie, i proszę cię, zróbmy próbę.
— Nie chcę i nie mam prawa czytać go pierwsza, hrabino. To list prywatny; mogą być w nim kwestye, o których wiedzieć nie powinnam.
Hrabina rozerwała pośpiesznie kopertę, przebiegła okiem kilka skreślonych wyrazów i rzuciła list księżnie. Serafina poznała pismo Gondromarka, wzięła kartkę do ręki i czytała:
„Droga Anno! Przyjdź natychmiast. Ratafia się dorznęła: zamykamy jej małżonka. To odda mi tę maryonetkę w moc zupełną. Kość rzucona. Będzie tańczyła teraz, jak rozkażę. Jest o czem pomówić. Przychodź prędzej.
Henryk.”
— Uspokój się, księżno! — zawołała nagle przestraszona pani Rosen, widząc straszliwą bladość Serafiny. — Nie myśl