Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/187

Ta strona została przepisana.

Skutek był szybki, lecz nieprzewidziany: uczucie bólu wyrwało z jej piersi okrzyk przestrachu — zbudziło myśl trzeźwą z szału gorączki. Była ocaloną. Kropla krwi na staniku została jedynym i drobnym śladem tej chwili rozpaczy. Chęć samobójstwa zniknęła bez śladu wobec rozbudzonej na nowo energii.
Bystry jej słuch rozróżnił nagle w korytarzu krok dobrze znany, równy, nieco ciężki: baron nadchodził. Wszystka krew gwałtownie spłynęła jej do serca, które uderzać zaczęło głośno i mocno, niby wezwanie do walki. Szybkim ruchem ukryła sztylet w fałdach sukni, i prostując się w całej swojej wysokości, stanęła dumna, groźna, gniewem pałająca.
Szambelan cichym głosem wymienił nazwisko barona, który też wszedł natychmiast. Wszedł wezwany do kobiety, z którą stosunek zawsze był dla niego ciężką i nudną pańszczyzną. Znosił go z konieczności cierpliwie do czasu, lecz Serafina była tem dla niego, czem dla ucznia klasyczna łacińska poezya, której ani ocenić jeszcze nie umie, ani jej nie pragnie poznać.
W tej chwili jednakże, ujrzawszy ją wzburzoną, pałającą gniewem, wspaniałą w blasku podnieconych uczuć, doznał nowego, miłego wrażenia: — zbudziła w nim szczery podziw, iskrę uwielbienia. Uczucia to powitał z prawdziwą radością: wszak to broń nowa, nowe środki w jego ręku.
„Gdybym teraz był zmuszony grać rolę zakochanego, — pomyślał, a ta troska dręczyła go niejednokrotnie — zdaje mi się, że mógłbym wlać w nią trochę duszy!“.
Jednocześnie z właściwym mu ociężałym wdziękiem składał ukłon głęboki i pełen szacunku.
— Postanowiłam — rzekła Serafina głosem mocno zmienionym — zwrócić księciu wolność i zrzec się zamiaru rozpoczęcia wojny.
— Wiedziałem... przewidywałem to, księżno — rzekł baron. — Nie wątpiłem, iż przykre środki, do których zmuszeni