Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/189

Ta strona została przepisana.

Serafina wyprostowana, w tył nieco przegięta, słuchała ze zdumieniem, które zmieniło się szybko w szał gniewu i pogardy. Czuła, iż każde słowo jest dla niej zniewagą, uderza ją, jak policzek, i patrząc na tarzającego się przed nią człowieka, który wstręt tylko mógł wzbudzić w jej duszy, wybuchnęła nerwowym, spazmatycznym śmiechem, śmiechem nawpół przytomnym, jak we śnie,
— Wstyd!.. Wstrętne!... brudne!.. O, coby hrabina na to powiedziała!.. — wyjąkała z odrazą i szyderstwem.
Baron klęczał nieruchomy. Śmiech Serafiny spadł nań jak maczuga; przez chwilę doznał wrażenia, że ściany walą mu się na głowę, — potem... w najzaciętszym wrogu mógł litość wzbudzić stanem swojego umysłu... Zraniona próżność w piersi tej herkulesowej zamieniła się we wściekłość, pełną trującego jadu... Ach, cofnąć, cofnąć wymówione słowa!.. głupie słowa!.. choć kilka!.. Gdyby nie użył przynajmniej tego wyrazu: małżonka!.. Ten najgłośniej szumiał mu w uszach, kiedy przebiegał w pamięci tak nieoględne i śmieszne wyznanie. Cofnąć je, cofnąć!..
Chwiejąc się, wstał nakoniec, lecz w tej samej chwili niema i głucha wściekłość zawrzała w nim z siłą brutalną i wybuchnęła w slowach, w których zdradzały się wszystkie nizkie instynkta tej grubej natury. Zaślepiony jadem złości i upokorzenia, rzucił zuchwały wyraz, za który następnie długo i gorzko musiał pokutować.
— Hrabina! — zaśmiał się głosem szyderczym. — Aa! teraz zrozumiałem niezwykłe wzruszenie Waszej Książęcej Mości!
Ton jego głosu poparł siłniej jeszcze tę zniewagę. Serafinie nagle pociemniało w oczach, jakiś huragan podniósł się w jej piersi, zaćmił jej rozum, odebrał przytomność. Płomień gorący buchnął jej do twarzy... a kiedy się ocknęła, ujrzała przed sobą krwawy sztylet we własnej ręce. Gondremark blady, dłonią przyciskając ranę, patrzał na nią dziko i strasznie. Odrzuciła broń z uczuciem odrazy, ale w tej