Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/215

Ta strona została przepisana.

W tem miejscu spadek drogi był dość znaczny, to też powóz widocznie posuwał się zwolna, konie z trudnością ciągnęły go w górę, i turkot słychać było jeszcze dość daleko. W kilka minut jednakże ukazał się człowiek, idący brzegiem szosy. Szedł zwolna, spokojnie, rozglądając się po okolicy, zatrzymując się czasem, aby w notesie, który trzymał w ręku, zanotować jakąś uwagę. Ktoś niewidzialny, śledzący go zblizka, przekonałby się wtedy, że człowiek ów coś mówił do siebie półgłosem, skandując jakieś słowa z rytmicznym akcentem.
Powóz tymczasem słychać było wciąż zdaleka, — widocznie podróżujący znacznie go wyprzedził.
Był prawie obok śpiącej Serafiny, kiedy spostrzegł ją nareszcie. W wyrazie jego twarzy odmalowało się wielkie zdziwienie; postąpił krok jeszcze z wyciągniętą szyją, z głową naprzód schyloną, machinalnie usiłując jednocześnie wsunąć do kieszeni swój notatnik. Ale po chwili zwykły, obojętny spokój osiadł znów na jego chłodnej fizyognomii. Obok księżny leżał kamień ze znakiem granicznym; nieznajomy usiadł na nim i zaczął uważnie przypatrywać się śpiącej.
Serafina leżała na boku, skulona, prawie zwinięta w kłębek, z czołem opartem na nagiem ramieniu; druga ręka spływała bezwładnie wzdłuż ciała. Wyglądała jak przedmiot, rzucony niedbale na ziemię, gdyż nie dawała prawie znaku życia, nie widać było nawet śladów jej oddechu. Cała jej martwa, bezwładna istota była jednym wyrazem śmiertelnego znużenia, tak wymownym, iż nie potrzebował objaśnienia.
Obcy człowiek uśmiechnął się chłodnym uśmiechem, rozpatrywał ją, niby piękny posąg, i prawie mimowolnie, obok wad rysunku czy kolorytu, odkrywać zaczął niedostrzeżone odrazu, a przecież niepospolite zalety tego dzieła Stwórcy. I sumując z matematyczną ścisłością usterki i powaby młodego ciała, ze zdziwieniem spostrzegł, iż rezultat niespodziewanie wypadł na korzyść księżny. Odczuł wdzięk nieuchwytny tej bezbronnej postaci, przypominającej mu złamaną