I w mgnieniu oka zdecydowała się ustąpić, na czas jakiś przynajmniej, na pierwszy ogień zniknąć z niebezpiecznej sceny.
W podmiejskim lesie, w zacisznem ustroniu, pani Rosen posiadała własną willę, którą w poetycznem natchnieniu nazwała: „Czar Leśny,” lecz którą ludzie pospolici nazywali poprostu: Mała Struga. Tam postanowiła znaleźć bezpieczne schronienie, póki się nie wyjaśni stosunek jej do Gondremarka.
Powóz jej oczekiwał; nie zwlekając dłużej, ruszyła w drogę. W pałacowej bramie minęła się z baronem, udając jednakże, iż go nie widzi, a ponieważ Mała Struga położoną była przeszło o dwie mile od stolicy, w głębi niewielkiej, zamkniętej doliny, hrabina przepędziła w niej noc, nic nie wiedząc o zaburzeniach w mieście — las i wzgórza stłumiły wszelkie echa wrzawy i zasłoniły jej widok pożaru.
Mimo to pani Rosen źle spała tej nocy: możliwe lub nieuniknione następstwa wczorajszego tryumfu i wszelkich rozkoszy stawały przed nią w coraz innej formie, a zawsze niepokojąco i groźne. Widziała się już skazaną zaocznie na przymusowy pobyt w tej pustelni, na niełatwą i przykrą piśmienną obronę swojej osoby i postępowania, a chwilami wątpiła, czy wrodzona zręczność i tym razem zapewnić jej zdoła zwycięstwo.
Z nudów, od niechcenia, przejrzała tymczasem papiery, otrzymane od Ottona i przekazujące jej prawo własności kupionego folwarku. Lecz i to nie rozjaśniło jej myśli: w czasach tak niespokojnych folwark nadgraniczny nie nęcił jej bynajmniej, a oprócz tego przekonaną była, iż go przepłacono, i drogą sprzedaży nie mogłaby odzyskać włożonych pieniędzy.
W gorączkowym rozstroju rozkaz uwolnienia księcia poprostu palił ręce intrygantki, podniecał ją, nasuwał jej tysiączne myśli, plany, zamiary, chęci.
Nie mogła doczekać się ranka.
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/231
Ta strona została przepisana.