Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/241

Ta strona została przepisana.

poganiając konia, mijając lotem strzały wzgórza i doliny, szalejąc w biegu.
— Gwałtowna kobieta — zauważył baronet. — Nie myślałem, że ją tak obchodzi...
Ale w tej samej chwili znalazł się w objęciach księcia.
— Moja żona! Gdzie księżna! — błagał przerażony Otton.
— Za mną, na drodze, o dwadzieścia minut... rozstaliśmy się właśnie...
Lecz książę już nie słuchał, biegł we wskazanym kierunku, nie troszcząc się o przyjaciela i szczegóły jego informacyi.


ROZDZIAŁ IV.
Odzyskana.

Książę nie zwalniał biegu, śpieszył naprzeciw żony wszystkiemi siłami, ale gwałtowne bicie jego serca zamierało powoli. Tracił odwagę. Nie dlatego, aby los Serafiny był mu obojętnym, aby nie pragnął zobaczyć jej znowu, ale wspomnienie jej chłodu i dumy zbudziło się w nim żywo, wywołując zwykłe w jego usposobieniu wahanie, niepewność, brak wiary w siebie.
Gdyby sir John przynajmniej miał czas opowiedzieć mu to, co wiedział, gdyby go uwiadomił, iż księżna śpieszyła w kierunku Felsenburga, byłby z zapałem pragnął oszczędzić jej drogi, dążąc na jej spotkanie. Tymczasem z każdą chwilą widział jaśniej, iż znowu powraca do swej roli urzędowego natręta, i wydawało mu się wstrętną niedelikatnością to narzucanie swojej opieki kobiecie nieszczęśliwej i opuszczonej, która w pomyślności odepchnęła go z pogardą. Zraniona miłość własna stała się nanowo raną palącą,