cności księcia, i w drukowanem dziele opuszczony, zgodnie z uroczyście danem przyrzeczeniem, nie został jednak dla mnie tajemnicą, gdyż autor, zawsze przezorny, posiadał dwie kopie rękopisu, nie licząc brulionu.
W bibliografii znajdziemy także wiadomości o kilku jeszcze naszych bohaterach. Mam w tej chwili przed sobą tomik niewielki poezyi, zatytułowany: „Poezye Fryderyka i Amelii,” bez miejsca, daty i nieistniejący w handlu. Egzemplarz mój należy do niewielkiej liczby, przeznaczonej przez autora dla przyjaciół. Doszedł rąk moich pośrednio, a imię pierwszego właściciela tej książeczki wypisanem jest na niej własną ręką księcia Ottona. Do autora też zapewne należy krytyczna uwaga: „Rym niebogaty,” zresztą bardzo słuszna, gdyż poezye wydały mi się dość nudnemi. Ustępy zwłaszcza, pisane widocznie przez księżnę, są ciężkie i niezmiernie pracowite. Mimo to podobały się w kołach, dla których były przeznaczone, i mam powód mniemać, iż wyszedł także drugi tom „Poezyi,” jakkolwiek dzisiaj trudno go odszukać. To ostatnia wiadomość o księciu Ottonie i dostojnej jego małżonce, z którą w przykładnej zgodzie spędził resztę życia na książęcym dworze jej ojca, pisząc rymy francuskie i osobiście czuwając nad ich staranną korektą.
Śledząc wciąż bibliografię, znalazłem, iż kilka sonetów i jedną ze swych pieśni Swinburne poświęcił pamięci znakomitego polityka, Gondremarka. Imię to powtórzyło kilka gorących pieśni patryotycznych; znalazłem o nim wreszcie bardziej osobistą wzmiankę w dzienniku J. Hogg Cotterill, Esquire.
Oto wyjątek: „W Neapolu (27 maja) byłem przedstawiony baronowi Gondremarkowi i jego małżonce. Człowiek ten dał się poznać w świecie politycznym, dzięki swym niepospolitym zdolnościom; baronowa dziś jeszcze jaśnieje urodą. Oboje ludzie zręczni i inteligentni. Ona podziwiała moją wymowę francuską, zapewniając, iż wcale nie zdradza
Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/252
Ta strona została przepisana.