Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/42

Ta strona została przepisana.

jest o wiele surowszy. Jestem najgorszym księciem w całej Europie — cóż więcej powiedzieć mogą?
— Nie myślę tego wcale — zaczął wieśniak.
— Widzisz, że gotów jesteś stanąć w obronie rządu — zaśmiał się Otton. — Doprawdy, na twojem miejscu porzuciłbym spiski. Tak samo nie stworzony jesteś na spiskowca, jak ja na panującego.
— Jedno przecież powiem głośno i otwarcie — zawołał chłop z odzyskaną już śmiałością: — Nie na ciebie się uskarżamy, tylko na twoją panią.
— Ani słowa więcej! — zawołał książę w uniesieniu. — Raz jeszcze radzę ci — dodał po chwili z gniewem i nieukrywaną pogardą: — wycofaj się z polityki. A jeśli cię kiedy spotkam, bądź trzeźwiejszym. Kto się upija od rana, ten nie ma najmniejszego prawa sądzić chociażby najgorszego z książąt.
— Kropelkę tylko skosztowałem, ale nie piłem wcale — bronił się chłop z przekonaniem o słuszności tego rozróżnienia. — A zresztą — przypuśćmy nawet, że jestem pijany, — dobrze, jestem pijany! I cóż z tego? Nikt ode mnie nie zależy. Moja piła świętuje i oskarżam oto twoją żonę. Czy ja sam tylko? Idź, pytaj wszędzie. Co robią nasze tartaki i piły? Co robi młodzież, która powinna pracować? Co się dzieje z pieniędzmi? Wszystko zatrzymane, — ni tu, ni tam. Nie, panie, to zupełnie co innego: na tem ja cierpię, cierpię za twoje błędy, płacę za nie z mojej kieszeni, z kieszeni biedaka, mój panie! A moje błędy co kogo obchodzą? w czem cię krzywdzę? Pijany, czy nie pijany, widzę jasno, że kraj dyabli biorą i z jakiej przyczyny. A teraz powiedziałem... możesz mię kazać wrzucić do przeklętego więzienia, to mi jest wszystko jedno. Powiedziałem prawdę. I pozostaję wtyle, ażeby uwolnić Waszą Książęcą Mość od niegodnego towarzystwa.
Zatrzymał konia i niezgrabnie złożył księciu głęboki ukłon.