Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/57

Ta strona została przepisana.

jątku, są najzupełniej bezużytecznymi. Natura nas toleruje, ale nie potrzebuje; nie służymy jej do niczego. Nie łudźmy się. Nikt z nas — ani chłop, w pocie czoła grzebiący się w błocie, którego głupcy wiecznie przytaczają jako wyjątek, — i on jest niepotrzebny i bezużyteczny. Wszyscy kręcimy tylko bicze z piasku, albo piszemy na wodzie, jak wolisz. Nie mów mi o tem. Powtarzam ci raz jeszcze: tu granica obłędu.
Doktor Gotthold podniósł się ze swego krzesła i przeszedł parę razy po pokoju, ale uspokoił się prędko, i wróciwszy na swoje miejsce, zaczął się śmiać pobłażliwie i łagodnie.
Po chwili mówił już spokojnym tonem:
— Tak, moje dziecko, nie na to żyjemy, aby walczyć z wiatrakami; żyjemy na to, aby być szczęśliwi, ot, jak te kwiaty — rzekł, wskazując ręką w stronę okna. — I to właśnie zawsze w tobie podziwiałem. Pozostańże więc takim, skoro posiadasz tę sztukę, i wierz mi: wybrałeś dobrze. Bądź szczęśliwym, lekkomyślnym i unikaj trudu. Niech licho porwie wszystkie kwestye i skrupuły, pozostaw Gondremarkowi sprawy państwa, ponieważ umie sobie z niemi radzić i bawi go to stanowisko.
— Gottholdzie! — zawołał Otton — cóż mię to wszystko obchodzi? Czy mi chodzi o bezwzględną użyteczność? Czegóż mi dowodzi twoja sofistyka? Jestem szkodliwy, albo użyteczny, jedno lub drugie, i w tem stoję na gruncie prawdy. Zgadzam się z tobą, że wszystko to razem, książę, księstwo i całe mrowisko, jest śmiesznością nad śmiesznościami, mydlaną bańką, albo tematem do satyry; że pierwszy lepszy bankier albo oberżysta poważniejsze ma przed sobą zadanie, ale... Trzy lata już upływa, jak umyłem ręce od wszystkiego, zostawiłem im wszystko — pracę i uciechy, odpowiedzialność i honor — złożyłem wszystko w ręce Gondremarka i — Serafiny...