Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/63

Ta strona została przepisana.

żęca Mość. Poprostu część papierów, znalezionych przy osobie pewnego angielskiego podróżnika.
— Znalezionych przy osobie? Jakto mam rozumieć? — zapytał książę, — Proszę mi to wytłómaczyć.
— Sir John Crabtree — przerwał Gotthold, podnosząc głowę z nad biurka — wczoraj wieczorem został aresztowany w Mittwalden.
— Czy to prawda, panie kanclerzu? — odezwał się książę surowo.
— Uznano to za konieczne, Wasza Książęca Mość — tłómaczył się Greisengesang. — Rozkaz był zupełnie formalny, podpisany imieniem Waszej Książęcej Mości, według upoważnienia. W takich razach jestem tylko wykonawcą; nie mam prawa przeszkodzić temu.
— Ten człowiek był moim gościem — rzekł książę surowo — i został aresztowany? Jakiem prawem? Dlaczego? Pod jakim pozorem, panie kanclerzu? Proszę odpowiadać!
Greisengesang mrugał oczyma gwałtownie, daremnie usiłując zdobyć się na słowo.
— Wasza Książęca Mość prawdopodobnie znajdzie w tych dokumentach powód i przyczynę — wtrącił Gotthold, końcem pióra dotykając zwoju papierów, które oddał kanclerzowi.
Otton podziękował mu spojrzeniem.
— Daj mi pan to — rzekł sucho, zwracając się do kanclerza.
Lecz ten zawahał się teraz widocznie.
— Pan baron Gondremark sam zajął się tą sprawą — zaczął, gwałtownie otwierając małe oczki — i ja w tym razie jestem jedynie posłańcem, pośrednikiem, i jako taki nie posiadam upoważnienia do udzielenia komukolwiek dokumentów, które mi powierzono. Panie doktorze, jestem przekonany, że w tej sprawie przyznasz mi zupełną słuszność.
— Wiele już głupstw słyszałem z ust pańskich, — rzekł Gotthold — ale takiego jeszcze nigdy.