Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/79

Ta strona została przepisana.

bądźże więc łaskaw dać mi jedną lekcyę. Park jest tuż obok, koło bażantarni znajdziesz pan powóz. Gdybym padł, wiesz o tem i sam pisałeś, jak mało zwracają tu uwagi na moją osobę. Mam zwyczaj znikać z dworu i stolicy, byłoby to zatem zwyczajne zniknięcie, i nimby zrozumiano, co się stało, będziesz bezpieczny po za granicami kraju.
— Zwracam uwagę pańską, — rzekł sir John spokojnie — że to, czego wymagasz, jest niewykonalnem, niemożliwem.
— A jeśli cię spoliczkuję? — zawołał gwałtownie książę, w którego oczach zapłonęły nagle groźne błyskawice tłumionego gniewu.
— Byłoby to podłością, — odparł Anglik niewzruszony — gdyż w niczem nie zmieniłoby położenia: nie mogę podnieść oręża przeciw księciu panującemu.
— Tak, nie ośmielasz się pan dać mi zadośćuczynienia, lecz znieważać go możesz! — zawołał książę zrozpaczony.
— Wybacz pan, — rzekł baronet — ale jesteś niesprawiedliwy. Właśnie dlatego, żeś monarchą panującym, z którym walczyć nie mogę zwykłą bronią śmiertelników, właśnie dlatego mam prawo krytyki twoich czynów, twego dworu, twojej żony. W tem wszystkiem jesteś człowiekiem publicznym, należysz do ogółu cały, do szpiku kości. Ty masz za sobą prawo, bagnety twej armii, oczy twych szpiegów; my ze swojej strony nie mamy nic prócz — prawdy.
— Prawdy! — powtórzył książę z gestem gorzkim i wymownym.
Na chwilę zapanowało milczenie.
— Wasza Książęca Mość pragnie daremnie — odezwał się sir Crabtree — zbierać słodkie owoce z dzikiej płonki. Jestem stary i przyznaję — cokolwiek cyniczny. Nikomu nie zależy nic na mej opinii, lecz po bliższem poznaniu, zdaje mi się, iż nikt dotychczas nie podobał mi się w tym stopniu, co książę. Jak pan widzisz, zmieniłem zdanie, i przyznaję się do tej zmiany, co powinno mi być policzonem za zasługę.