Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/82

Ta strona została przepisana.

jego imię, i Otto wszedł do pokoju z pewną żartobliwą przesadą w powadze, właściwej jego godności. Oczekiwało tutaj kilkanaście osób, dam dworskich po większej części, towarzystwo, w którem książę czuł się miłym i pożądanym. Dyżurująca panna honorowa wyszła zaraz skrytemi drzwiami, uwiadomić księżnę panią o wizycie dostojnego małżonka, a tymczasem Otton krążył po pokoju, przyjmując wdzięczne hołdy i uprzejme powitania, rozdzielając słodkie słówka i uśmiechy. Gdyby na tem jedynie polegały jego obowiązki księcia, wywiązałby się z nich znakomicie i byłby bez wątpienia jednym z najgoręcej uwielbianych monarchów.
Damy dworu bez wyjątku były zadowolone; każdej z nich dostało się właściwe spojrzenie, odpowiednie miłe słówko, każda czuła się wyróżnioną i ocenioną słusznie.
— Pani, — zwrócił się do jasnej blondynki o zamglonem spojrzeniu — racz mi objaśnić, jakim dziwem codzień znajduję cię piękniejszą i godniejszą uwielbienia?
— A ja Waszą Książęcą Mość coraz bardziej opalonym! — zaśmiała się wesoła dama. — Lecz skoro zaczęliśmy rozmowę na stopie przyjacielskiej równości, stanę się zuchwałą i powiem więcej: oboje mamy płeć zachwycającą, ale ja pielęgnuję swoją delikatną skórkę, a Wasza Książęca Mość swoją garbuje na słońcu, deszczu i wietrze. A zatem niezaprzeczona wyższość przyznaną być musi...
— Wyglądam jak murzyn, — zaśmiał się książę — ale zdaniem mojem, jest to cera najwłaściwsza dla niewolnika piękności, za jakiego się poczytuję — dodał z głębokim ukłonem.
— Witam panią Grafińską; kiedyż wystawimy naszą nową komedyjkę? Właśnie się dowiedziałem, że jestem cichym aktorem.
— O nieba! — zawołała dama dworu z przerażeniem — kto się poważył? Co za niedźwiedź nieokrzesany!
— Człowiek niepospolity, mogę zapewnić panią.