Strona:Robert Louis Stevenson - Przygody księcia Ottona.djvu/97

Ta strona została przepisana.

Z drugiej strony Serafina nie była w usposobieniu niedostępnem. Przeciwnie, jej zwykła obawa nieprzewidzianych przeszkód ze strony małżonka w wielkich i świetnych zamiarach zniknęła pod wpływem nagłej nieufności względem własnego przedsięwzięcia. A oprócz tego Gondremark obudził w niej wstręt i trwogę.
Księżna w głębi duszy nigdy nie lubiła szczerze barona. Podejrzewała zawsze brak szczerości pod jego zuchwałą pokorą, pod ostentacyjnem przywiązaniem, na które tak uporczywie zwracał jej uwagę z delikatnością zbyt niedelikatną; pod tymi pozorami odczuwała stale całą grubość i pospolitość tej natury. Było to uczucie dumy z poskromienia niedźwiedzia, połączone ze wstrętem względem niewolnika.
Lecz nadewszystko dręczył ją zazdrosny i tajony niepokój, że człowiek ten jest obłudny, a ona tej obłudy i fałszu przedmiotem. Prawda, bawiła się jego mniemaną miłością, lecz czyż on w podobny sposób nie wyzyskiwał jej próżności? Ordynarne zuchwalstwo ostatniej jego pantominy i okropność własnego swego położenia, jako świadka tej sceny, zaciążyły jej mocno na sumieniu. Oczekiwała męża jak skruszona winowajczyni, a zarazem rada była, iż jego obecność uwolni ją od człowieka, którego w danej chwili znosić nie mogła spokojnie.
Na nieszczęście, ludzkie chęci i zamiary zależą zawsze od kaprysów losu, zmiennego jak wiatr wiosenny. Już wchodząc, książę odczuł pierwsze draźniące tchnienie: widział, że baron wyszedł stąd przed chwilą, krzesło jego stało jeszcze wysunięte, zbliżone do kanapki dla poufnej rozmowy, i doznał niemiłego ukłucia na myśl, że ten człowiek nietylko przyjmowany był w sposób tajemniczy, lecz wyszedł stąd równie skrycie i dyskretnie, unikając z nim spotkania.
Pod wpływem takich uczuć, z pewną szorstkością odprawił służącego, który wprowadził go do księżny.