Relacja, którą Mountain zdał wobec mego pana oraz jmć pana Williama Johnsona, pominęła (rzecz zrozumiała) wszystkie szczegóły początkowe i wedle niej wyprawa odbywała się bez szacunku aż do chwili, gdy pan dziedzic zachorował. Natomiast część jej końcowa została opowiedziana z wielką wyrazistością i przejęciem i opowiadający aż trząsł się pod wrażeniem swych wspomnień, a nasza ówczesna sytuacja w obliczu tegoż straszliwego pustkowia tudzież osobiste każdego z nas interesy sprawiały, że braliśmy żywy i gorący udział w tych wzruszeniach — albowiem wieść przyniesiona przez Mountaina nietylko zmieniła świat cały w oczach jmć pana lorda Durrisdera, ale wpłynęła też zasadniczo na zamiary imćpana Williama Johnsona.
Zamiary te, jako widzę winienem wyłożyć czytelnikowi nieco obszerniej. Do Albany doszły były wieści niezbyt pewne, głoszące o przygotowywaniu się jakowych wrogich ruchawek ze strony Indjan, wobec czego — pomimo zbli-
Strona:Robert Ludwik Stevenson - Pan dziedzic Ballantrae.djvu/390
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XII.
PRZEPRAWA PRZEZ PUSZCZĘ
(ciąg dalszy)