Strona:Robert Ludwik Stevenson - Pan dziedzic Ballantrae.djvu/87

Ta strona została przepisana.

śpiących) są w porozumieniu ze mnę, a teraz mają zakneblować ci usta i przywiązać cię do masztu; gdy zaś twoi ludzie się obudzą (jeżeli wogóle się obudzą po tych przyprawach, jakich domieszałem im do trunku), jestem pewny, że będę na tyle uprzejmi, by cię wyswobodzić z pęt, a asan chyba będziesz mógł bez trudności im wyjaśnić, co stało się z kluczami.
Teach nie rzekł ani słowa, tylko poglądał na nas jako przerażone dzieciątko, gdyśmy mu zatykali gębę i przywiązywaliśmy go do masztu.
— A teraz, mój nieboraczku, — ozwał się Ballantrae, — widzisz, dlaczego sporządziliśmy cztery paczki. Dotychczas zwano cię kapitanem Teachem, ale coś mi się zdaje, że odtąd winieneś raczej nosić inne miano: „kapitan Learn“.[1]

Były to ostatnie słowa, jakieśmy wyrzekli na pokładzie Sary. Cicho i niepostrzeżenie zsunęliśmy się we czwórkę do przygotowanej zawczasu szalupy, niosąc owe cztery zawiniątka. Pozostał za nami okręt jako grób milczący — zrzadka jeno dochodziły zeń jęki kilku opilców. Wodę zaległa mgła, sięgająca na wy-

  1. Teach (czyt. tycz) znaczy po ang. „uczyć“, learn (czyt leru) — „uczyć się“. Stevenson lubi takie igraszki z nazwiskami, n. p. gdy p.Hyde‘e (S*** — ukrywać się) przebywa See’iem (seek — szukać). Przyp. tłum.