Strona:Robert Ludwik Stevenson - Porwany za młodu.djvu/212

Ta strona została skorygowana.

staje; przecież mamy lipiec... a jutro w Appinie będzie piękna zabawa: będą pięknie jeździć dragoni, będą wołali Cruachan![1] i biegać będą żołnierze... więc obaj musimy wyruszyć coprędzej — niema chwilki do stracenia!
Przeto pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy znów w drogę, skręcając nieco ku wschodowi; noc była piękna i niezbyt ciemna, okolica zaś, którą przebywaliśmy, przeważnie tak samo urwista i niedostępna, jak ta, przez którą szliśmy poprzednio.



  1. Zawołanie rodowe Campbellów (Obj. aut.)
192