na szczegóły tualetowe. Wiedziały doskonale, jak kontrastowaniem podnosić wzajemne zalety, to też na wieczorkach hotelowych pociągały spojrzenia wszystkich. Ale właśnie, miast korzyści, spojrzenia owe wywoływały pomiędzy niemi rywalizację. Daremnie się broniły i tańcząc mimowoli szacowały wzajem sukcesy swoje, a zwłaszcza powodzenie u tego, który je zajmował, stanowczo dużo więcej, niżby były chciały... Zajmował je właśnie od czasu, kiedy nie wiedział, która go więcej zajmuje. Na widok zainteresowania się Tullia siostrą, zaczynała doznawać Anetka nieokreślonej przykrości. Obie tańczyły dobrze, a każda w inny sposób. Anetka starała się ile sił wziąć górę i w oczach znawców odnosiła zwycięstwo, ale mniej poprawna Sylwja oddawała się więcej danserowi, a w momentach, kiedy czuła, że ją Anetka obserwuje, stawała się wprost uwodzicielską. Tullio uległ i Anetka spostrzegła, że została opuszczoną. Przetańczywszy z sobą szereg tańców, Tullio i Sylwja wyszli, rozmawiając i śmiejąc się, na dwór. Była piękna noc letnia. Anetka nie mogła się powściągnąć i również opuściła salon. Nie śmiejąc iść za nimi w głąb ogrodu, umyśliła przynajmniej patrzeć na nich z oszklonej galerji u wnijścia i dostrzegła w istocie w alei pochyloną ku sobie i całującą się parę.
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/103
Ta strona została przepisana.
91