biste, tedy musiał być wrażliwy na opinję wytrawnej paryżanki. Sylwja lustrowała go od stóp do głowy okiem znawczyni, ubawiona niektóremi dowodami naiwności i zamiłowania jaskrawizny, a Anetka rumieniła się ze wstydu i złości. Podstęp siostry wydał jej się tak ordynarnym, że spytała w duchu:
— Czyż możliwe, by to zniósł?
Ale zniósł wyśmienicie i nawet rozanielił się poprostu. Przeszedłszy stopniowo z pomarańczowej krawatki, do fioletowego paska i skarpetek złotozielonych, Sylwja zamilkla, przyszła jej bowiem doskonała myśl. Zachwycając się wykwintnemi nogami Tullia (z których był bardzo dumny), pokazała swoje, w istocie prześliczne. Z kokieterją podlotka odkryła nogę po kolana i zbliżyła do jego nogi, niby to porównując, potem zaś zwracając się do Anetki, rozpartej z pogardliwą miną w swem rocking-chair, powiedziała z rozkosznym uśmiechem:
— Pokaż też i swoje, droga moja!
Błyskawicznym ruchem odsłoniła je, ukazując kostki, łydki i całe nieco ciężkie kolumny nóg Anetki. Trwało to ledwo dwie sekundy, Anetka wyrwała spódnicę z jej pazurów, które cofnęły się zadowolone, bowiem Tullio widział, co trzeba.
Nie poprzestając na tem, przez cały ranek
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/108
Ta strona została przepisana.
96