Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/136

Ta strona została przepisana.

dusz, tem donioślejszy, że nie ciężył na nich żaden przymus zewnętrzny, ni zobowiązanie pisemne, ni sankcja religijna, czy cywilna. Różniły się, ale to nie stanowiło przeszkody. Myli się ten kto twierdzi, że najtrwalsze związki oparte są na powinowactwie, czy też kontrastach. Tak nie jest, idzie tu o akt wnętrzny, który brzmi: — Wybrałem, chcę i ślubuję. — Tylko akt taki winien być solidny, ukuty mocno, twardą, obopólną decyzją, jak to uczyniło dwoje dziewcząt o wydatnych czołach. — Mam cię i nie mam mocy ani oddać cię, ani wziąć zpowrotem. Pozatem wolno ci kochać kogo chcesz, czynić co chcesz, robić szaleństwa, dopuścić się nawet jakiejś pomniejszej zbrodni, jeśli masz ochotę (wiem, że nie uczynisz tego, ale mniejsza...!) a wszystko to nie naruszy paktu! — Niechże to wytłumaczy kto! Skrupulatna Anetka, mając odwagę dotrzeć do krańca swego rozumowania, musiałaby przyznać, że nie posiada żadnej pewności co do wartości moralnej Sylwji i jej czynów przyszłych. A Sylwja, patrząca jasno, nie byłaby włożyła ręki w ogień, przysięgając, że Anetka nie uczyni kiedyś czegoś strasznego wprost. Ale to obchodzić mogło ludzi postronnych jeno, nie zaś obie siostry. One obie były pewne i miały do siebie wzajem zaufanie absolutne. Reszta świata mogła sobie robić, co

124