uczucia. Patrzyła na Anetkę, która, przestawszy pracować, spuściła czoło, na jej silny kark, jej bujne, falą spływające włosy i pomyślała:
— Znowu marzy moja dziwaczka, znowu wlazła po uszy w swój kufer szaleństw. Ach, czegoż tam niema! Na szczęście jestem teraz przy niej! Odtąd nie otworzy go bez mego zezwolenia...
Młodsza siostra miała przesadne nieco zresztą przekonanie, że posiada więcej zdrowego sensu i doświadczenia. Powiedziała sobie:
— Zaopiekuję się nią!
Powinna była przedewszystkiem zaopiekować się sobą. Miała i ona swój kufer szaleństw. Tylko znała je wszystkie dobrze i zgóry traktowała, jak kamienicznik swych lokatorów. Dawała im mieszkanie, ale nie darmo... zapłać, a potem rób co chcesz! Póki szło o nią samą, nie miało to wielkiego znaczenia, poradzić sobie mogła tak, czy owak... Teraz jednak szło o opiekę nad drugą, więc było to uczucie nowe i arcyprzyjemne...
Anetka, która siedziała z opuszczoną głową, porzuciwszy robotę, oddawała się tym samym marzeniom. Myślała:
— Moja mała, szalona, droga siostrzyczko! Szczęściem przybyłam na czas, by tobą pokierować.
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/138
Ta strona została przepisana.
126