Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/153

Ta strona została przepisana.

długo była zachwiana. Spokojny tok życia i brak wszelkich zdarzeń dawały Anetce złudzenie, że nie dzieje się nic i mogła powtórzyć okrzyk niedbały stróżów nocnych podczas pogodnych nocy włoskich: — Tempo sereno! Ale noc upalna brzemienna była w nowe burze, a powietrze niepewne drżało dziwnym, niespokojnym rozgwarem. Wieczysty nieład. Dusze zmarłe i zmartwychwstające kotłowały bezustannie w tej formującej się duszy. Z jednej strony groźne dziedzictwo ojcowskie, pożądania, zazwyczaj zapomniane, wstawały nagle, wynurzając się z dna. Z drugiej strony siły przeciwne, duma moralna, umiłowanie czystości i żądza niezawisłości, której imperatyw i wywołane nim zakłopotanie odczuła już Anetka w zjednoczeniu swem z Sylwją. Z niepokojem też oczekiwała tragiczniejszych jeszcze konfliktów przyszłych z miłością. Całe to zmaganie się wnętrzne zajmowało ją bardzo i wypełniało długie dni zimowe. Dusza, niby chryzalida, osnuta kokonem przyćmionego mgłami światła, marzyła o przyszłości i słuchała marzeń własnych...
Czasem traciła nagle grunt pod nogami. Zdarzały jej się takie momenty zaniku świadomości, jak chwilami w jesieni, gdy była w Burgundji, a wówczas uczuwała pustkę i wpadała w nią. Pustkę? Nie była pustą, tylko nie wie-

141