Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/162

Ta strona została przepisana.

lony w świadomości przysłaniały chmury. Urywała się ciągle droga doń wiodąca i coś ją przecinało co krok. Zniechęcona Anetka myślała:
— Nie dotrę tam nigdy.
Dawniej przyznawała kobiecie dumnie wszystkie intelektualne zdolności mężczyzny, teraz mówiła sobie z uczuciem upokorzenia:
— Myliłam się.
Pod wrażeniem znużenia, jakie ją ogarnęło, przyznawała teraz (słusznie, czy nie), że kobieta dotknięta jest pewnego rodzaju niemocą mózgu, pochodzącą może z wiekowego braku nawyku do myśli bezinteresownych, do owej aktywności umysłu, objektywnej i wolnej od własnego ja, jakiej domaga się wiedza, czy prawdziwa sztuka. Niemoc owa ma jednak, myślała, prawdopodobnie raczej źródło w oddziaływaniu wielkich, świętych instynktów, które natura złożyła w kobiecie jako bogaty i ciężki depozyt. Anetka odczuła, że jako taka, jest niedopełniona, niekompletna w umyśle, ciele i sercu, ale o tych dwu ostatnich rzeczach mówiła możliwie najmniej, mimo że nasuwały jej się na myśl aż nazbyt często.
Znalazła się w tym okresie życia, kiedy istnieć bez towarzysza niesposób, a to zwłaszcza kobiecie, gdyż miłość budzi ją do funkcji, nietylko

150