Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/174

Ta strona została przepisana.

cznemu, za którego jakość poręcza nazwisko znanego kompozytora i audytorjum godne szacunku, mimo że muzyki tej nie rozumiemy wcale.
Anekta była lojalna, wierzyła tedy w uczciwość etykiet, nie wiedząc, że nigdzie niema częstszych malwersacyj, jak w handlu idejami. Przypisywała jeszcze niejaką realność owym izmom fabrycznym, których pieczątka oznacza różne wytwory polityczne, i pociągały ją te gatunki, które głosiły fabrykaty firm najpostępowszych. Tajemna iluzja dawała jej nadzieję, że w tych okolicach ma najwięcej szans napotkać przyszłego towarzysza swego. Nawykła do swobodnego oddychania, zbliżyła się do tych, którzy jak ona pragnęli świeżego powietrza, poza sferą starych przesądów, manij przedwiecznych i zagaru domostwa przeszłości. Nie mówiła źle o starem mieszkaniu, bowiem całe pokolenia chroniły tam marzenia swego życia. Ale powietrze było duszne. Niech zostaje komu miłe, koniecznem jej było oddychać, przeto śledziła spojrzeniem za przyjacielem, któryby jej pomógł zbudować dom zdrowy i jasny.
W salonach, gdzie bywała, mnóstwo spotykała młodych ludzi, zdolnych, z pozoru przynajmniej, zrozumieć ją i dopomóc. Z etykietką, czy bez niej, wielu miało zuchwałe miny. Nie-

162