i koniec. Oczywiście, jednak kochany nasz Roger, jak wszyscy prawowici Francuzi, nie ma o tem pojęcia i uważałby się za nieszczęśliwego, gdyby nie czuł na sobie brzemienia całego przymusu przeszłości. „Niema przyjemności bez utrapień“, tak powiadają pono i jest to tem przyjemniejsze, gdy dręczeni przez innych, dręczymy wzajem najbliższego sąsiada.
— Jakże pan wyobrażasz sobie małżeństwo? — spytała.
— Jako rozsądną spółkę dla celu interesów i przyjemności. Życie, to winnica, którą się eksploatuje wspólnie. Razem się uprawia ziemię i razem odbywa winobranie. Ale niema przymusu picia wina zawsze razem i zawsze sam na sam.
— Masz pan na myśli wolność cudzołóstwa? — spytała.
— To stare, bezprzedmiotowe słowa. Mam na myśli wolność kochania, a to rzecz najważniejsza i zasadnicza.
— Mnie na tem najmniej zależy! — odrzekła Anetka. — Małżeństwo nie jest w mych oczach rozstajem, gdzie można się oddawać każdemu przechodniowi. Oddaję się jednemu wyłącznie. W dniu, w którym go kochać przestanę, lub pokocham innego, rozłączę się z pierwszym, a nie będę się dzieliła. Nie znoszę podziału.
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/216
Ta strona została przepisana.
204