Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/223

Ta strona została przepisana.

— Jutro pomówię na serjo z Rogerem. Trzeba koniecznie, by mnie poznał. Musimy zbadać lojalnie, czy możemy żyć razem...
Ale nazajutrz widok Rogera napełnił ją taką radością, taka ją objęła fala serdecznego przywiązania, z takiem upojeniem oddychali razem oszałamiającym czarem wsi, tak pięknie marzyli o szczęściu (niemożliwem może, ale, któż wie... może tak bliskiem, że tylko sięgnąć ręką...) iż rozmowę odłożyła do jutra... a potem znowu do jutra...
Co nocy wracał strach i kłuł w samo serce.
— Koniecznie muszę mówić, choćby ze względu na Rogera. Codziennie bardziej mota w łańcuch siebie i mnie. Nie mam prawa dłużej milczeć. To coś, jakbym go oszukiwała...
O jakże była słaba! A jednak silną była w życiu powszedniem. Miłość podobną jest do gorącego pasatu, którego upalna moc odbiera siły i do omdlenia przywodzi serce. Przychodzi straszliwe wyczerpanie tajnej rozkoszy, ogarnia strach przed ruchem, myślą, a dusza, otulona snem, boi się zbudzić. Anetka wiedziała, że za pierwszem drgnieniem marzenia pierzchną.
Chociaż się jednak nie ruszamy, czar się za nas rusza, a sam tok dni starczy, by porwać złudzenie, które chcemy zachować. Daremnie czu-

211