Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/244

Ta strona została przepisana.

kojne, skromne, nie miało zbyt wielkich wymogów. Czegóż się może domagać teraz? Czy masz na myśli studja swoje? Chcesz je prowadzić dalej? Ten rodzaj działalności, wyznaję, nie odpowiada kobiecie. Chyba, że idzie o powołanie, które krępuje w małżeństwie. Ale myślę, że nie jesteś obarczona tym darem nieba. Jesteś na to zbyt prosta i zrównoważona.
— Nie, niema mowy o specjalnem jakiemś powołaniu. Wówczas rzecz byłaby jasna, należałoby iść za niem i koniec. Wymogi (jak powiadasz) życia mego nie tak łatwo sformułować, gdyż są mniej określone, a szczersze. Idzie o prawo, jakie przysługuje każdej żywej duszy, o prawo zmieniania się.
— Zmieniania? — wykrzyknął Roger. — Chcesz zmian w miłości?
— Nawet zostając, jak chcę, wierną jednej miłości, dusza ma prawo zmieniać się. Tak, wiem, Rogerze, że słowo to cię przestrasza. Mnie tylko niepokoi. Jeśli piękną jest chwila, którą przeżywam, nie radabym się ruszać. Wzdycham z żalu, że jej nie mogę utrwalić na zawsze! A jednak nie wolno tego czynić, Rogerze, i zresztą nie można. Nie stoimy w miejscu. Żyjemy, chodzimy, popychani jesteśmy, tedy trzeba koniecznie iść naprzód. Nie znaczy to szkodzić miłości. Zabie-

232