rajmy ją z sobą. Ale miłość nie powinna nas wstrzymywać, cofać wstecz i zamykać z sobą w pełnym słodyczy bezruchu jednej myśli. Piękna miłość trwać może nawet przez całe życie, ale nie wypełnia go po brzegi. Pomyśl, drogi Rogerze, że, kochając cię bardzo, mogę dnia pewnego uczuć, że mi ciasno (już to czuje) w kręgu twej działalności i myśli. Nie pozwolę sobie nigdy zaprzeczać ci wartości tego, coś wybrał dla siebie. Ale czyż byłoby sprawiedliwem narzucanie tego wyboru mnie? Czyż nie uważasz za słuszne, by mi wolno było otworzyć okno, jeśli zapragnę odetchnąć swobodnie, a nawet drzwi (o, nie odejdę zbyt daleko!), bym zachować mogła własny teren działania, własne interesy, krąg przyjaciół, bym nie musiała tkwić ustawicznie w jednym zakątku globu, pod tym samym widnokregiem, bym miała swobodę zmiany klimatu i emigrowania? Powiadam to wszystko na wypadek potrzeby, a nie wiem, co się stanie. Koniecznem mi jest jeno poczucie wolności czynu, świadomość, że mogę chcieć, mogę oddychać swobodnie, że mogę być wolną, choćbym nawet nie czyniła użytku z tej swobody. Przebacz, Rogerze, może ci się to wyda absurdalnemi dziecinnem. Tak nie jest, zaręczam, to najgłębsza treść mej istoty, to dech, którym żyję. Umarłabym bez tej swobody...
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/245
Ta strona została przepisana.
233