Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/266

Ta strona została przepisana.

— To rzecz konieczna.
Chciał jej zamknąć usta, ale go odsunęła. Mimo wnętrznej rozterki, postanowienie jej było tak nieugięte, że oddziałało na Rogera, który, rezygnując z walki, przybity, osłupiały, słuchał jej słów, nie śmiejąc patrzyć.
Anetka mówiła głosem z pozoru obojętnym, chłodnym, ponurym, który atoli załamywał się nagle, i przerywała kilka razy dla zaczerpnięcia tchu. Powiedziała wszystko, co obmyśliła, w wyrazach jasnych, gruntownych, umiarkowanych, a przezto tem bardziej nieubłaganych. Szczerze starała się, zbadać, czy mogą żyć razem. Miała zrazu nadzieję i pragnęła tego z całego serca. Przekonała się atoli, że marzenie owo ziścić się nie da. Dzieli ich zbyt dużo rzeczy, zbyt wielkie są różnice środowiska i myśli. Wzięła całą winę na siebie, przyznała, że nie może żyć w małżeństwie. Miała pogląd na życie i pojęcie niezawisłości, niezgodne z zapatrywaniami Rogera. Być może, słuszność była po jego stronie, większość bowiem mężczyzn, a nawet kobiet, myśli jak on. To jej wina napewno. Ale tak, czy owak zmienić się niesposób. Bezpotrzebnie stałaby się przyczyną jego i własnego nieszczęścia. Stworzona jest na samotnicę. Zwolniła Rogera z wszystkich przyrzeczeń i odzyskać postanowiła swobodę. Zresztą

254