Ale trzeba to było uczynić i to zaraz dziś. Tej nocy rozmarzającej, przepojonej tkliwością, chciała sobie zapewnić bezgraniczne posiadanie zmarłego. Przystąpiła do mebla z różanego drzewa, wyglądającego raczej na komodę kokotki, niźli na biuro pracującego mężczyzny. Była to wysoka szyfonierka w stylu Ludwika XV, pełna listów, zawartych w siedmiu, czy ośmiu piętrach szufladek, przypominających minjaturę amerykańskich drapaczy nieba. Anetka klękła, otwarła dolny schowek, wyjęła całkiem szufladę i wróciła z nią na swe miejsce u kominka, celem wygodnego zbadania zawartości. Cisza była zupełna. Anetka mieszkała ze starą jeno ciotką, prowadzącą gospodarstwo, nie liczącą się zgoła. Ciotka Wiktoryna pełniła zawsze funkcje służącej brata swego i teraz zgodziła się pozostać dalej w roli bony u bratanicy. Niby stary kot stanowiła część inwentarza domowego, a zapewne przywiązana była do mebli równie mocno, jak do jego mieszkańców. Wcześnie udawała się wieczór do swego pokoju, a obecność jej daleka, oraz wolne, miękkie, starcze stąpanie nie przeszkadzały Anetce w marzeniach więcej, niżby to uczyniło domowe zwierzę.
Zaczęła czytać rozciekawiona i nieco trwożna. Obdarzona. jednak instynktem porządku i spokoju,
Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/32
Ta strona została przepisana.
20