Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/48

Ta strona została przepisana.

domu, oraz gałązki bzu w wyszczerbionym dzbanku na wodę.
Z miną chłodną, wrąc wnętrznie, zaofiarowała Sylwji przyjaźń i pomoc, a Sylwja przyjęła to, słuchając niedbale, ze złośliwym uśmiechem i nic nie odrzekła. Zmartwiona i upokorzona, Anetka wstała szybko, kryjąc ból i budzący się gniew, i zamieniły pożegnanie przyjacielsko-banalne. Anetka wyszła smutna i zła.
Gdy jednak znalazła się na końcu kurytarza i miała zejść z pierwszego schodu, Sylwja przybiegła do niej, gubiąc jeden pantofel, i objęła ją ztyłu za szyję. Anetka obróciła się, wydając okrzyk wzruszenia. Namiętnym uściskiem otoczyła Sylwję, która również krzyknęła, rozbawiona tą gwałtownością. Usta ich się zwarły, zamieniały miłosne wyrazy, szeptały czułości, podzięki i obiecywały sobie wzajemnie rychłe odwiedziny.
Rozłączyły się nakoniec, a roześmiana ze szczęścia Anetka, nie wiedząc jak, stanęła na dole. Posłyszała zgóry gwizdanie łobuzerskie, jakby na psa, oraz głos Sylwji szepcący:
— Anetko!
Podniosła głowę i dostrzegła w plamie światła pochyloną twarzyczkę.
— Łap! zawołała.

36